Kulmhof to niemiecki obóz zagłady, w którym życie straciło około 250 tysięcy ludzi. Byli to przde wszystkim Żydzi. Niewielką część stanowili również Cyganie i Polacy nieżydowskiego pochodzenia. W obozie pracowało na stałe około 120 członków SS. Ludność przybywająca w transportach była gazowana spalinami w ciężarówkach, a następnie zakopywana w masowych grobach. W późniejszym czasie zwłoki palono. W okresie od kwietnia 1843 do czerwca 1944 obóz zawiesił swoją działalność, by po przerwie ekstermionować ludność żydowską przybywającą w transportach z łódzkiego getta. Naziści mordowali tu wszystkich, nie patrząc na kobiety, starców i dzieci. Najsilniejsi i najzdrowsi mężczyźni byli wcielani do tzw. Waldkommando - zajmowali się oni zakopywaniem pomordowanych. Większość z nich grzebała swoje rodziny, przyjaciół - taka silna tortura psychiczna sprawiała, że wiele osób decydowało się samemu zakończyć swój żywot. Inni byli odpowiedzialni za usuwanie przedmiotów po zamordowanych - tak, by następny przyjeżdżający transport niczego nie widział. BYli to tzw Hauskommando - co jakiś czas ich także zabijano, by rzeczy, które zobaczyli, zabrali ze sobą do grobu jako tajemnicę. Na ich miejsce wybierano następnych - w ten sposób zacierano ślady holocaustu. Miejsca tego typu mają niezwykle przytłaczającą atmosferę - w każdym obozie, mimo upływu lat, ma się tą świadomość wydarzeń z przeszłości. Dla wielu zwiedzających miejsca te są zbyt trudne do zwiedzania. Nie mniej obóz w Chełmnie jest pozycją obowiązkową i choć dziś stoi tam jedynie pomnik i nagrobki upamiętniające pomordowanych, w powietrzu wciąż unosi się wspomnienie tamtych lat. [ link ]